Dla tych wszystkich ktorzy sie czepiaja ze nie jest to prawdziwy film historyczny mam pytanie: Czy pomogloby to filmowi, ze co 10 minut w dole ekranu pojawialby sie napis Gdansk 12 luty 1968(itp.) lub pod twarza jakiegos aktora napis: kaczynski, walesa, mazowiecki? Otoz niestety nie, film wygladalby jakby byl wyjety polskiej kroniki filmowej. A tak mamy ciekawa historie ludzi walczacych o swoje prawa.

Chcecie film "historyczny" ? To wlaczcie sobie "general, zamach na gibraltarze". W filmie jest tyle "faktow" ze czlowiek juz po 15 minutach nie wie kto jest kim. Film jest nudny i bardzo ciezki w przelknieciu, chociaz sam jestem maniakiem II wojny swiatowej to z trudem dotrwalem do konca tego gniota. Czy ktos obejrzy ten film poza granicami naszego kraju?, nie wydaje mi sie. Natomiast film taki jak strajk ma szanse sie przebic i zrobic nam dobra reklame. W Braveheartcie historia Wiliama Wallesa byla zmieniona przynajmniej w 50 % a film mimo to byl arcydzielem i szkoci wcale sie o to nie obrazili.

Film "strajk" bardzo mi sie podobal, a w scenie gdzie podczas strajku zaczynaja przychodzic ludzie i mowic kto jeszcze i w jakich zakladach strajkuje nawet sie wzruszylem. Przypomnialo mi sie troche "It's a Wonderful Life" Capry , a takie sceny gdzie ludzie sie jednocza zawsze mnie wzruszaja, zaczynam wtedy wierzyc w ludzi. A chyba o to wlasnie w takich filmach chodzi. Bardzo duzo jest zarzutow ze jak na film historyczny zbyt wiele jest zmienione, ale kto powiedzial ze to jest film historyczny? Bo jak dla mnie jest on tylko wzorowany historia , ale to nie znaczy ze wszystko musi byc kropka w kropke zgodne. Co z tego ze ktos troche skoloryzuje historie, poty poki nie zaczyna jej zmieniac i falszowac to wydaje mi sie to ok, jesli to ma pomoc filmowi to czemu nie.